Sylwestrowa noc jest wyjątkowo trudna nie tylko dla zwierząt domowych, ale również tych żyjących na wolności. Huk petard sprawia, że wiele z nich wpada w panikę, która niestety dla wielu z nich kończy się tragicznie. Leśne Pogotowie w Mikołowie opublikowało w sieci zdjęcie ofiar sylwestrowej nocy – sarny, pustułki, wiewiórki oraz sokoła wędrownego.
Emocje wciąż nie opadły
Jak co roku miłośnicy zwierząt przed sylwestrem apelowali o niestrzelanie petardami ze względu na dobro zwierząt bojących się huku. I jak co roku znalazły się osoby, które zdecydowały się zakupić petardy i przyozdobić nimi sylwestrowe niebo. O skutkach pirotechnicznych pokazów w sylwestrową noc opowiedzieli pracownicy Leśnego Pogotowia w mediach społecznościowych.
- Huk fajerwerków u nas zaczął się już o 18:00 i trwał prawie do 2:00 w nocy. Niestety, była to wyjątkowo ciężka noc dla naszych zwierząt. Te które mają już na koncie więcej sylwestrów, jakoś sobie radziły, choć i dla nich był to ogromny stres. Jednak nowe i bardziej wrażliwe zwierzęta przeżywały dramat, który dla niektórych skończył się tragicznie. Nie dość, że znalazły się w miejscu zamkniętym, to jeszcze dostały dawkę huku – czytamy w mediach społecznościowych Leśnego Pogotowia.
Pracownicy opisują, że nawet Tajga, pies, który ma już niejednego sylwestra za sobą, w końcu zaczął panikować przez niekończący się huk. Niestety, dla 4 podopiecznych Leśnego Pogotowia noc sylwestrowa była tą ostatnią.
Ofiary sylwestra
Sarna, pustułka, wiewiórka i sokół wędrowny niestety zginęły przez huk powodowany petardami. Sarna, która dopiero niedawno stanęła na nogi i została przeniesiona na wybieg z innymi sarnami, w panice uderzyła w ogrodzenie. Skręciła sobie kark i złamała szczękę. Pustułka, ptak po wypadku, który trafił do Leśnego Pogotowia na rehabilitację, nie wytrzymał sylwestrowego stresu. Wiewiórka spała zbyt blisko wyjścia z dziupli; przestraszyła się hałasu, wiec wyskoczyła i dostała zawału serca. Zginał również sokół wędrowny, który trafił do Leśnego Pogotowia z Dąbrowy Górniczej, a dzięki zaangażowaniu pracowników jego stan zdrowia szybko się poprawiał. Niestety sylwestrowy huk sprawił, że nie przeżył.
- Jesteśmy bezsilni wobec tej głupoty. Naprawdę, czy to aż taka radość puszczać hukowe petardy, które wywołują tylko hałas i strach? Czy nie wystarczą zimne ognie, piękne świetlne pokazy dronów czy bezhukowe fajerwerki? – czytamy w mediach społecznościowych Leśnego Pogotowia.
Lekcja na przyszły rok
Pracownicy Leśnego Pogotowia zadają pytanie – czy to zawsze musi tak wyglądać? Czy co roku niewinne zwierzęta muszą ginąć przez ludzką chęć kilku chwil zabawy? Wystosowali apel, aby przed przyszłym sylwestrem zastanowić się przed podjęciem decyzji o zakupie fajerwerków.
- To się może zmienić – wszystko zależy od nas. Prosimy Was, zastanówcie się przed kolejnym sylwestrem, zanim wybierzecie huk kosztem spokoju. Dla wielu zwierząt to różnica między życiem a śmiercią. Razem możemy sprawić, że następny rok będzie lepszy – także dla naszych braci mniejszych.
Do posta zostało dołączone zdjęcie ofiar sylwestrowej nocy, które łapie za serce. Z całością możecie zapoznać się poniżej.