Dziś rozpoczynamy cykl rozmów z kandydatami na burmistrza Mikołowa w nadchodzącej kadencji 2018-2023. Jako pierwszej głos oddaliśmy jedynej kandydatce w wyborach na burmistrza Mikołowa - Irenie Radomskiej, b. dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego im. Karola Miarki.
Redakcja mojmikolow.pl: Co było dobrego, a co złego w obecnej kadencji władz samorządowych?
Irena Radomska: Dobre było to, co sprawdziło się w tej kadencji we wszystkich samorządach, czyli wykorzystanie środków zewnętrznych na termomodernizację budynków. Z kolei źle oceniam tempo i rozplanowanie prac inwestycyjnych. Przez pierwsze trzy lata kadencji byliśmy świadkami zastoju, który samorząd usiłował nadrobić w roku wyborczym. Nie na tym polega zrównoważony rozwój miasta. Poza tym z obawą spoglądam na wynik prokuratorskiego śledztwa w sprawie domniemanych nieprawidłowości przy wymianie miejskiego oświetlenia. Mieliśmy na to dostać pieniądze z Unii Europejskiej, ale dotacja została wstrzymana.
R: Jakie są największe wyzwania stojące przed miastem w najbliższych latach?
IR: Są to wyzwania gospodarcze. Mikołów znajduje się w gronie miast liczących od 20 do 60 tys. mieszkańców. Zdaniem ekspertów jest to kategoria podwyższonego ryzyka, wynikająca z tzw. pułapki średniego rozwoju. Już teraz widać, że w Mikołowie kurczy się rynek usług i wyprowadzają się inwestorzy. Musimy zahamować ten trend, bo jeżeli miasto przestanie być atrakcyjne dla przedsiębiorców, boleśnie odczują to mieszkańcy i zaczną szukać gdzieś indziej swojego miejsca do życia. Nie chcemy i nie możemy sobie na to pozwolić. Rozkręćmy mikołowską gospodarkę, a wtedy łatwiej rozwiążemy inne problemy.
R: Jakie są najsilniejsze strony Mikołowa, a jakie najsłabsze?
IR: Najsilniejszą stroną Mikołowa są mieszkańcy. Nie mamy aż takich problemów społecznych jak inne śląskie miasta. Z jednej strony oznacza to, że ominęły nas najbardziej negatywne skutki transformacji ustrojowej, a z drugiej, że mikołowianie są zaradni życiowo. Byłam przez lata dyrektorką liceum w Mikołowie i wiem, jak świetnie radzą sobie moi absolwenci. Robią kariery w regionie, kraju i świecie. I to jest też - paradoksalnie - nasza największa słabość. Mamy świetnych mieszkańców, ale nie potrafimy wykorzystać ich potencjału i możliwości. To rola władz, aby ich zachęcić do związania losu z rodzinnym miastem.
R: Jak ocenia Pani poziom bezpieczeństwa w mieście?
IR: Poziom bezpieczeństwa oceniam bardzo źle. Mam biuro wyborcze w centrum miasta. Nie ma dnia, aby na okolicznych skwerach nie odbywały się alkoholowe libacje. Awantury, zaczepianie ludzi, żebranie o pieniądze są tutaj na porządku dziennym. Jak zostanę burmistrzem skończy się tolerancja dla patologii. Bezpieczeństwo to także drogi i ulice. Nie ma tygodnia, aby na drodze nr 44 nie dochodziło do wypadków, także śmiertelnych, a giną najczęściej mikołowianie. Musimy zbudować silny i skuteczny lobbing we władzach regionu i kraju, aby DK44 przestała być nazywana „drogą śmierci”.
R: Problem smogu – jak sobie z nim poradzić?
IR: Pamiętajmy, że w aglomeracji śląskiej żadne miasto nie rozwiąże problemu smogu na własną rękę. Na szczęście jest coraz więcej programów regionalnych i centralnych, które realnie mogą poprawić jakość powietrza. Mam na myśli „Stop smog” realizowany przez samorząd województwa i rządowe „Czyste powietrze”. Miasta mogą dołożyć swoją cegiełkę, prowadząc akcje edukacyjne i uruchamiając własne programy dotacji do wymiany źródeł ciepła. Pamiętajmy, że skuteczną bronią w walce ze smogiem są też tereny zielone, dlatego trzeba dbać i rozwijać mikołowskie lasy, skwery, parki i ogrody.
R: Jak powinna być kształtowana polityka senioralna w mieście?
IR: Na każdym szczeblu władzy, począwszy od rządu, a na wójtach gmin kończąc, polityka senioralna staje się coraz ważniejszym wyzwaniem. Żyjemy coraz dłużej. Chcemy do późnych lat zachować siłę, zdrowie, a także możliwość uczestniczenia w życiu publicznym. O to powinien zadbać samorząd. W Mikołowie należy zacząć od dokładnej analizy potrzeb seniorów. Taka wiedza jest niezbędna do uruchomienia kierunkowych, wyspecjalizowanych i skutecznych programów nie tylko pomocy, ale także aktywizacji społecznej seniorów. A z konkretnych rozwiązań – należy w naszym mieście utworzyć Dzienny Dom Aktywnego Seniora.
R: Jak wspierać sport w mieście?
IR: W Mikołowie zanim zaczniemy mówić o wspieraniu, należy zastanowić się, jak uporządkować sport. Nie może być tak, że w największym klubie, jakim jest AKS Mikołów panuje organizacyjny chaos i dwuwładza. Miasto utrzymuje sport z pieniędzy mieszkańców. Dlaczego mikołowianie mają płacić za wojenki prezesów? Uporządkowania wymaga także system dopłat do klubów. Należy przede wszystkim premiować młodych mikołowskich sportowców, a nie „gwiazdorów” ściąganych z ościennych miast. W naszym mieście sport powinien być elementem szerszego programu społecznego obejmującego także rekreację i wychowanie młodzieży.
R: Jak wspierać przedsiębiorców?
IR: Trzeba zaprosić przedsiębiorców do współpracy przy planowaniu tempa oraz kierunku rozwoju naszego miasta. Należy im stworzyć korzystne warunki inwestycyjne, konkurencyjne do oferty żorsko-jastrzębskiej specjalnej strefy ekonomicznej, dokąd przeniosło się już wielu mikołowskich biznesmenów. Musimy zrobić wszystko, aby zostali u nas. Warto wprowadzić ulgi i zwolnienia podatkowe dla przedsiębiorców tworzących nowe miejsca pracy. Zachętą, zwłaszcza dla małych firm, mógłby być konkurs na mikołowski biznesplan z wysokimi pieniężnymi nagrodami za najlepsze pomysły realizowane w naszym mieście.
R: Jak ocenia Pani poziom szkolnictwa w Mikołowie i rozwój edukacji w wymiarze lokalnym?
IR: Jest mi trochę niezręcznie odpowiadać na to pytanie, ponieważ prawie całe zawodowe życie związałam z mikołowską oświatą, a przez ostatnie 11 lat byłam dyrektorką I LO im. Karola Miarki. Zabrzmi to może nieskromnie, ale dzięki ciężkiej pracy mojej i całej kadry nauczycielskiej udało nam się wprowadzić „Miarkę” do grona najlepszych szkół średnich w regionie. Skoro udało się nam, ta sztuka może się powieść w każdej placówce oświatowej. Mówiąc o rozwoju oświaty warto pamiętać, że to jest nie tylko podnoszenie poziomu, ale także tworzenie nowych szkół. Potrzebują tego zwłaszcza sołectwa.
R: Mikołów pięknieje - zgadza się Pani z tą tezą?
IR: Na pewno Mikołów się zmienia, ale czy pięknieje? Opinie mieszkańców są w tej kwestii podzielone. Zmiany widać w centrum, ograniczonym do Rynku i przyległych ulic. Na tym jednak Mikołów się nie kończy. Mamy jeszcze sołectwa, dzielnicę i osiedla, gdzie nie widać żadnych zmian. Gdyby tam zapytać mieszkańców, czy miasto pięknieje, wielu mogłoby się nie zgodzić z tą tezą. Poza tym miasto nie potrafi bronić się przed dewastacją, m.in. ze strony dzików. Nie wiem, dlaczego niektórzy samorządowcy bagatelizują tę sytuację. Tymczasem, dla mieszkańców wielu rejonów miasta jest to poważny problem.
R: Jak poprawić infrastrukturę drogową i wspomóc rozwój urbanistyczny miasta?
IR: Poprawić infrastrukturę drogową można na dwa sposoby, zwiększając na ten cel wydatki z budżetu miasta albo poprzez intensywniejsze pozyskiwanie środków zewnętrznych, w tym z powiatu, województwa i rządu. Natomiast wspomóc rozwój urbanistyczny można tylko w jeden sposób – słuchając ludzi. W tej kadencji byliśmy świadkami wielu gorszących sporów, kiedy miasto chciało realizować swoje plany wbrew woli mieszkańców. Kolejny przykład niepotrzebnego konfliktu to Nowy Świat, gdzie inwestorzy i mieszkańcy nie mogą dojść do porozumienia, ponieważ nie ma mediatora, choć w takiej roli powinno wystąpić miasto.
R: Czy Mikołów to dobre miasto na spędzenie wolnego czasu?
IR: Na pewno wiele do życzenia pozostawia baza rekreacyjna. Mamy miejskie kąpielisko, ale jego stan jest opłakany. Trzeba je zamknąć albo postawić na nogi, aby mogło konkurować z podobnymi obiektami w ościennych miastach. Oferta spędzania wolnego czasu w Mikołowie jest o wiele uboższa niż w Katowicach, które przyciągają zwłaszcza młodzież. Warto pomyśleć, jak poprawić transport publiczny między tymi miastami, zwłaszcza w weekendy. Marzy mi się, aby w Mikołowie powstało kameralne, ale nowoczesne kino. Od lat mówi się o potrzebie zbudowania Ośrodka Kultury z prawdziwego zdarzenia. Zrealizujmy w końcu ten pomysł.
R: Jak poprawić sytuację służby zdrowia w mieście?
IR: Służba zdrowia musi nadążać za zmianami społecznymi, które wymuszają trendy demograficzne. Wspomniałam już wcześniej o starzejącym się społeczeństwie. Geriatria staje się najbardziej pożądaną dziedziną medycyny i miasto powinno wspierać jej rozwój. W Mikołowie brakuje m.in. ośrodka wsparcia dla osób dotkniętych chorobą Alzheimera. Warto pomyśleć także o utworzeniu niepublicznego ośrodka zdrowia, którego głównym udziałowcem mogłoby być miasto. Taka placówka powinna uzupełniać ofertę szpitala powiatowego i oferować m.in. specjalistyczne usługi medyczne uwzględniające choroby cywilizacyjne.
R: Jak Pani myśli, jakie są największe oczekiwania mieszkańców wobec przyszłych władz samorządowych?
IR: Podział administracyjny Mikołowa nie odpowiada potrzebom i oczekiwaniom lokalnych mikrospołeczności. Symbolicznym tego przykładem są starania mieszkańców Rety o utworzenie tam dzielnicy. Mieszkańcy pod petycją w tej sprawie zebrali ponad 700 podpisów. Szkoda, że władze miasta zlekceważyły ten głos. Myślę, że tego właśnie oczekują mikołowianie. Chcą, aby władze podzieliły się z nimi odpowiedzialnością za miasto. Z utworzeniem nowych dzielnic wiąże się pomysł lepszego wykorzystania pieniędzy na wsparcie jednostek pomocniczych. To także większa szansa dla sołectw, które mają swoje fundusze.
R: Dlaczego Pani kandyduje?
IR: Jestem kandydatką niezależną. Dzięki temu nie mam żadnych politycznych długów ani towarzyskich zobowiązań. Kandyduję, bo chcę zrobić coś dobrego dla Mikołowa, z którym moja rodzina jest związana od pokoleń. Uważam się za osobę spełnioną zawodową. Jestem dumna z tego, co osiągnęłam w „Miarce”, ale uważam, że stać mnie na coś więcej. Poza tym jestem pierwszą kobietą w historii miasta, która ubiega się o fotel burmistrza. W jednej z gazet skomentowano tę sytuację przysłowiem „gdzie diabeł nie może tam baba pomoże?”. Uśmialiśmy się z mężem z tego artykułu, ale może coś w tym jest. Może nadszedł czas na kobiety?
R: Jakie są trzy najważniejsze punkty Pani programu wyborczego?
IR: Najważniejszy punkt zawarłam w haśle wyborczym, a jest nim słowo rozwój. Należałoby dodać, że chodzi o zrównoważony rozwój, bo wszyscy muszą iść do przodu w równym tempie. Rozwój jest fundamentem, bo tylko on może zapewnić realizację ambitnych, prospołecznych celów. Drugim punktem mojego programu jest nazwa wspierającego mnie w wyborach ugrupowania, czyli Skuteczni. O ile „rozwój” mówi, co chcę robić, tak „skuteczność” określa, jak chcę działać. Jestem życiowym praktykiem. Nie lubię pustych słów i pozorowanych działań. Trzecim, nie wymagającym zdefiniowania punktem jest uczciwość.
R: Pytanie o koleżanki i kolegów z listy wyborczej – jaka jest największa zaleta zespołu z Pani listy?
IR: Są podobni do mnie. Niezależni, apolityczni, wywodzą się z mikołowskich stowarzyszeń środowiskowych i lokalnych. To nie są ludzie, którzy coś komuś zawdzięczają. To ekipa, która coś w życiu osiągnęła. Poznali smak zwycięstwa i gorycz porażki. To są ciekawi i wartościowi ludzie. Oni nie idą do Rady Miasta, bo ich skusiła dieta. Powstali trochę z buntu przeciwko postawie władz miasta, które nie nadążają za rozwojem nowoczesnego społeczeństwa obywatelskiego, gdzie głos organizacji pozarządowych jest poważnie brany pod uwagę.
R: Dlaczego mieszkańcy powinni oddać głos właśnie na Panią?
IR: W programie wyborczym nie mówię o remontach chodników, odnawianiu elewacji, czy sadzeniu drzewek na miejskich skwerach. To są sprawy ważne, ale dla mnie oczywiste. Zbyt szanuję mikołowian, aby zawracać im głowę listą obowiązków burmistrza. Jeżeli chcecie na mnie zagłosować to oczekujcie czegoś więcej. Mikołów potrzebuje dobrego planu i skutecznych gospodarzy. Musimy oprzeć się na doświadczeniu rodowitych mieszkańców i wykorzystać potencjał osób, które stają się mikołowianami z wyboru, bo tutaj widzą szansę na lepsze i ciekawsze życie. Wybierając mnie mieszkańcy mogą być pewni, że dotrzymam słowa, bo taka jest moja życiowa dewiza.
R: Jaka jest Pani przewaga nad konkurencją?
IR: Przede wszystkim jestem kobietą, a my mamy nieco inne podejście do władzy niż mężczyźni. Dla wielu z nich władza jest celem samym w sobie. Kobiety zaś traktują władzę jako środek do realizacji wyższych, ambitniejszych celów, na przykład zrównoważonego rozwoju miasta. Prawdą jest też, że kobieta musi się napracować w życiu dwa razy więcej, aby osiągnąć to, co mężczyźni. Moim atutem jest więc pracowitość.
R: Oddajemy Pani głos. Co chciałaby Pani przekazać naszym czytelnikom?
IR: Chciałabym do Państwa zaapelować, abyście poszli na wybory. Nie siedźcie w domach 21 października. W Mikołowie dzieją się ważne rzeczy, a my mamy na nie wpływ. Pięć lat to kawał czasu. Nie zmarnujmy go, podejmując złe decyzje.