Działające od 30 lat, czyli najdłużej w Polsce wśród ośrodków ratujących dzikie zwierzęta Leśne Pogotowie przestanie istnieć, jeśli w życie wejdzie wariant W72 Kolei Dużych Prędkości. Wywołani do tablicy przedstawiciele CPK postanowili zabrać głos w tej sprawie. Jacek Wąsiński odpowiada na stanowisko spółki.
Kilka dni temu informowaliśmy o dramatycznej sytuacji Leśnego Pogotowia. Ośrodkowi grozi zamknięcie, jeśli do skutku dojdzie wariant inwestorski, czyli określany jako „granatowy” W72. Przyszłość istniejącego od trzech dekad w mikołowskiej dzielnicy Kamionka Leśnego Pogotowia prowadzonego przez Jacka Wąsińskiego stanęła pod znakiem zapytania, gdyż tuż przy ośrodku ma zostać poprowadzona pełnowymiarowa infrastruktura kolejowo-drogowa, co wiąże się z potężnym hałasem.
Dzięki pomysłowi wybudowania kolei dużych prędkości CPK w naszym kraju, nasz Ośrodek będzie musiał przestać istnieć. Jesteśmy jednym z największych i najdłużej działającym Ośrodkiem w Polsce, przyjmujemy ponad 2,5 tysiąca zwierząt rocznie i większość ich wypuszczamy na wolność. Wybrana na chwilę obecną trasa zabiera część naszego terenu i przebiega bezpośrednio przy wybiegach ze zwierzętami. Hałas już przy samej budowie przez kilka lat, wybudowanie dróg serwisowych to już koniec dla Ośrodka. Na terenie Ośrodka m.in. bociany uczą się latać, bliska obecność takiej kolei nie daje im szans – wyjaśnia Jacek Wąsiński, tłumacząc, że przedstawiciele spółki nie podjęli kontaktu z samym ośrodkiem.
CPK zabiera głos w sprawie Leśnego Pogotowia
Na naszą publikację postanowił odpowiedzieć Konrad Majszyk, rzecznik CPK. Wyjaśnił, że „wybrany wariant inwestorski dla odcinka Katowice - Ostrawa ma najkorzystniejszy przebieg ze wszystkich, jakie były brane pod uwagę podczas prac nad studium wykonalności”.
Niestety, wśród mieszkańców Mikołowa i okolic pojawia się wiele nieprawdziwych informacji w związku z projektowaną inwestycją. Przykład? Powtarzane wielokrotnie hasła o zamiarze wyburzenia przez CPK bloków mieszkalnych nie mają absolutnie żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości. Tak samo jest w przypadku Leśnego Pogotowia. Prawda jest taka, że nie ma jakiegokolwiek powodu, dla którego zaprezentowany przebieg linii kolejowej miałby powodować konieczność zamknięcia ośrodka Leśne Pogotowie – przekonuje rzecznik CPK.
Blisko 70-kilometrowy odcinek do granicy Polski w pobliżu Gorzyczek i Ostrawy, który mają wybudowane firmy Korea National Railway i Dohwa Engineering budzi ogromne kontrowersje w regionie. W samym Mikołowie – idąc częściowo po istniejącej nitce kolejowej – linia znacząco wpłynie na funkcjonowanie ponad 800-letniego i jego mieszkańców. Głosy oburzenia są coraz głośniejsze, szczególnie w kontekście Leśnego Pogotowia, którego funkcjonowanie ma ogromne znaczenie dla dzikiej fauny nie tylko województwa, ale i sporej części południowej Polski.
Według wstępnej koncepcji przedstawionego w marcu przebiegu wariantu inwestorskiego, Leśne Pogotowie położone jest obok zaplanowanej drogi technicznej, która pobiegnie równolegle do torów kolejowych CPK. Nie będzie tutaj istotnego naruszenia terenu ośrodka ani żadnej drastycznej zmiany dla okolicy, w której ośrodek funkcjonuje – przekonuje Konrad Majszyk.
„Obecne rozwiązania to w tej chwili plany” – zapewnia biuro prasowe CPK
Konrad Majszyk przekonuje, że obecnie proponowane rozwiązania techniczne to plany będące rezultatem studium wykonalności, a nie docelowy projekt budowlany. Kształt układu komunikacyjnego w Mikołowie nie jest ostatecznie przesądzony.
Wręcz przeciwnie: będzie on podlegał zmianom w uzgodnieniu np. z zarządcami infrastruktury i przy możliwie najszerszym uwzględnieniu potrzeb mieszkańców. Wszystkie plany będą doprecyzowywane i uszczegóławiane na etapie, rozpoczętych już prac projektowych. Wówczas przygotowany zostanie dokładny projekt linii wraz z m.in. drogami technicznymi, których liczba i zakres zawęzimy do niezbędnego minimum. Co ważne, w sprawie docelowych rozwiązań będziemy podejmować wraz z projektantem rozmowy z właścicielami nieruchomości i na tym etapie będą jeszcze możliwe korekty – czytamy w oświadczeniu.
CPK zapewniło też, że przy realizacji inwestycji możliwe będzie zastosowanie rozwiązań chroniących przed hałasem.
W ramach prac przeprowadziliśmy analizy środowiskowe, które uwzględniają również potrzebę zmniejszania uciążliwości na etapie budowy i eksploatacji linii kolejowej. Planujemy zastosowanie tzw. kompensacji przyrodniczej, której celem jest zachowanie walorów krajobrazowych i utrzymywania równowagi przyrodniczej na danym terenie – wyjaśnia Majszyk.
Jacek Wąsiński nie zostawia suchej nitki na CPK
Na stanowisko CPK postanowił w jasny sposób odpowiedzieć Jacek Wąsiński, twórca i szef Leśnego Pogotowia. Leśnik nie ukrywa, że taki sposób patrzenia na projektowaną inwestycję w kontekście jej otoczenia jest wynikiem braku „wizji lokalnej” i kontaktu z przedstawicielami samego Pogotowia.
Rzecznik CPK poprzez brak wiedzy na temat ośrodka, brak kontaktu z nami, wypowiedział się, że nie wpłynie to znacząco na działanie ośrodka. Mapy mówią zupełnie coś innego, pociągów będzie tutaj kilkadziesiąt w ciągu doby, nie będą to pociągi transportu publicznego, ale ciężkie towarowe maszyny, ciężko przy czymś takim mieszkać człowiekowi a co dopiero dzikim zwierzętom przygotowującym się do powrotu na wolność. CPK wycinając las otulający ośrodek, zabiera spokój zwierząt, spotęguje to huk towarzyszący przejazdom pociągów towarowych, budowa dróg i ich sama obecność zabiera część ośrodka to wiąże się z przebudowami, nakładami finansowymi a tak naprawdę zamknięciem ośrodka. Nikt z CPK nigdy nie rozmawiał z nami, nie był zobaczyć, jak to wygląda, tak jak i na całym przebiegu trasy – wyjaśnia Jacek Wąsiński.
Petycja w sprawie ochrony CPK zatacza coraz szersze kręgi. Pod apelem skierowanym do premiera Mateusza Morawieckiego, pełnomocnika rządu ds. CPK Marcina Horały, wojewody śląskiego i szefa zarządu CPK Sp. z o.o. Mikołaja Wilda podpisało się blisko 14 tysięcy osób. Poprzeć stanowisko społeczników można TUTAJ.
Pracownicy Leśnego Pogotowia tłumaczą, że ich stanowisko nie wynika jedynie z chęci obrony własnego terenu i zwierząt, gdyż problem dotyczy całej Polski.
Zniszczeniom przyrodniczym nie będzie końca a i ludzie przez utratę domów ucierpią. Bezpowrotnie znikną miliony drzew (nikt po wycince nie posadzi ich na nowo), tysiące zbiorników wodnych, rzeki, torfowiska, łąki. Znikną ostoje ptaków, miejsca rozrodcze płazów i gadów, ostoje zwierząt i stanowiska rzadkich roślin – wyjaśnia Wąsiński, przypominając, że zniknie jedno z ważniejszych przyrodniczo miejsc na mapie województwa, czyli Pojezierze Palowickie w pobliżu Żor.