Mimo niezbyt sprzyjającej pogody protest przeciw CPK/KDP w centrum Katowic przyciągnął naprawdę sporą grupę protestujących. Na katowickim rynku przekonywali, że bronią spokoju swoich rodzin i są przeciw zniszczeniu dużej części kraju przez CPK.
Śląski protest zgodnie z zapowiedzią rozpoczął się w sobotnie południe na Placu Wolności, a manifestujący przemaszerowali ulicą 3 Maja na katowicki Rynek. Organizatorzy protestu od samego początku nie kryją, że jest to sprzeciw wobec realizacji projektu CPK/KDP i bandyckich wywłaszczeń, które dotyczyć będą nie tylko burzenia domów, ale również niszczenia tkanki miejskiej/gminnej, a nawet przymusu zamykania przedsiębiorstw, co oznacza utratę pracy dla setek osób.
W zgromadzeniu publicznym wzięli udział nie tylko mieszkańcy miast, gmin i wsi, w tym Katowic, Mikołowa, Wyr/Gostyni, Łazisk Górnych, Orzesza, Czerwionki-Leszczyn, Bełku, Palowic i Szczejkowic, Żor, Rybnika-Kłokocina, Świerklan, Mszany/Połomii i Godowa, czyli wszystkich miejscowości przez które planowany jest przebieg „szprychy” nr 7 Kolei Dużych Prędkości we wszystkich zakładanych jej wariantach (czerwonym, granatowym, zielonym i brązowym), prowadzającej do dewastacji siedzib ludzkich, środowiska naturalnego, w tym lasów, terenów przyrodniczo cennych, parków krajobrazowych – m.in. Śląskiego Ogrodu Botanicznego, a także gospodarstw rolnych, licznych przedsiębiorstw zapewniających mieszkańcom pracę, powodując nieodwracalne zmiany dla społeczności, gospodarki i środowiska Górnego Śląska.
Marcin Horała pojawił się na proteście, jednak nie osobiście...
Pochód ul. 3 Maja otwierał miś „Marcin” będący symbolicznym przedstawieniem wiceministra Funduszy i Polityki Regionalnej i pełnomocnika rządu ds. CPK Marcina Horały, który został przewieziony na katowicki rynek na taczce. Z ust protestujących padły takie hasła jak „Nie dla CPK”, „Tak dla rozwoju, nie dla rozwoju", „Takiego wała panie Horała”, „STOP CPK” czy „Nie dla przeskalowanych, megalomańskich inwestycji”.
Podczas przemarszu w pobliżu wejścia do Galerii Katowickiej wiceprezes Stowarzyszenia „Tak dla naszej przyszłości” mec. Wojciech Wałęga wyjaśnił, na czym mają polegać inwestycje CPK/KDP, zmiany w ustawie o gospodarce nieruchomościami (UGN) i czyim interesom naprawdę służą kosztem społeczeństwa w obliczu zbliżającego się wielkimi krokami kryzysu ekonomicznego.
Społecznik wyjaśnił, że w chwili postępującego wykluczenia transportowego i energetycznego mieszkańców wielu gmin i wsi, państwo zamiast systemowej pomocy dla rodzin w rozwiązaniu tych problemów zadłuża się na 450 miliardów złotych w konsorcjum banków chińskich na realizację inwestycji CPK/KDP niszczących kraj społecznie i gospodarczo.
Jesteśmy tutaj, żeby bronić naszego spokoju, naszych domów, naszych rodzin. Ale tak naprawdę jesteśmy tutaj dla wszystkich tych, którzy nie mają świadomości, nie mają czasu albo po prostu nie wiedzą o tym, co się w naszym kraju dzieje, z jakimi problemami się stykamy, wobec jakich problemów stajemy, po to aby tych ludzi obudzić, aby później nikt nie miał pretensji, że nie krzyczeliśmy i nie apelowaliśmy. Jesteśmy Polakami, którzy są za tym, żeby nasz kraj się rozwijał, niestety ten projekt megalomański, absurdalny nie ma nic wspólnego z rozwojem kraju. To nie jest projekt, który ma służyć Polsce. CPK i autorzy projektu nie ukrywają tego, że cała inwestycja jest elementem nowego Jedwabnego Szlaku, który w istocie ma służyć interesom Chin, a nie naszego kraju, ma służyć interesom osób, które zasiadają we władzach tych wszystkich spółek, którzy czerpią ogromne środki z przygotowywania tej inwestycji – wyjaśniał w rozmowie z TVN24 mec. Wałęga, dodając, że w tej chwili nic jeszcze nie zostało wybudowane, a już zadłuża się Polskę w gargantuicznej skali, co będzie miał przełożenie na rozwój kolejnych pokoleń w celu tworzenia projektu, który krajowi nie jest potrzebny, co mają potwierdzać szerokie analizy ekspertów z zakresu transportu, logistyki czy prawa, którymi posiłkują się grupy inicjatywne protestujące przeciw CPK/KDP.
Protestujący wprost o tym, czym naprawdę jest projekt CPK/KDP
Wielokrotnie podczas protestu pojawiły się nawiązania do prawdziwych pobudek twórców CPK/KDP w realizacji tego projektu, które zostały jasno przedstawione w raporcie Fundacji Warsaw Enterprise Institute, nazywanym „biblią” CPK. Jego twórcy odwołują się we wstępie do złotego wieku państwowości i rozkwitu polskiej gospodarki w XVI wieku, przekonując, że CPK ma być niemalże „Szlakiem Jedwabnym 2.0”.
Możemy w nim przeczytać, że powstanie międzykontynentalnego lotniska między Łodzią a Warszawą ma być okazją do stworzenia hubu dla największych linii lotniczych na świecie, a jednocześnie pomóc liniom LOT w rozwoju. Mowa w nim również o ciągach autostrad, w tym A2, a także Kolei Dużych Prędkości.
Projekt Warsaw Enterprise Institute zakłada dodatkowo budowę trakcji kolejowych łączących promieniście Port Centralny z siecią przewozów towarowych, umożliwiającą szybki dostęp do największych ośrodków handlowych w Polsce i Europie Środkowej z Pragą czy Berlinem na czele. Przedłużony tor kolejowy dwóch szerokości pozwoli na ulokowanie w centrum Polski ośrodka logistycznego służącego całej Europie jako centrum przeładunkowe między Azją a Europą. Tak pomyślany projekt nie tylko otwiera nowe możliwości handlowe dla polskich firm logistycznych czy transportowych, ale przede wszystkim plasuje Polskę w zupełnie innym miejscu w Europie, porównywalnym tylko z miejscem jakie zajmowała od XV do początków XVIII wieku. Będzie to również łączyć się z niepowtarzalną szansą nadgonienia przepaści majątkowej i cywilizacyjnej, jaka dzieli Polskę od państw Europy Zachodniej – czytamy.
Protestujący przekonują jednak, że projekt KDP w żaden sposób nie służy polskiemu społeczeństwu i jego interesom, a celem tego projektu jest przeobrażenie dużej części kraju w bazę transportową towarów z Chin do Europy Zachodniej niemal z całkowitym pominięciem potrzeb mieszkańców i samorządów. W dodatku kompletnie pomijając indywidualny rozwój gmin i lokalnych społeczności, a nierzadko „tnąc” miasta i wsie na kawałki. Przykładem może być tutaj Orzesze.
Na katowickim Rynku przemawiało wielu parlamentarzystów
Pochód przeszedł na Plac Kwiatowy katowickiego Rynku, gdzie odbył się happening składający się z przemówień licznie przybyłych parlamentarzystów. Mogliśmy usłyszeć m.in. Gabrielę Lenartowicz, Ewę Kołodziej, Monikę Rosę, Wojciecha Saługę, Macieja Kopca, senator Barbarę Biedę. Przemawiał również przewodniczący Związku Górnośląskiego, Grzegorz Franki, a także radny Sejmiku Województwa Śląskiego Grzegorz Wolnik, katowicka radna i współorganizatorka protestu Beata Bala, radny Katowic Adam Lejman-Gąska, przewodnicząca protestu i radna Mikołowa, Ewa Chmielorz, a także liderzy grup inicjatywnych - Wojciech Wałęga, Bartłomiej Gabryś, Katarzyna Moroń, Grzegorz Trzepałka, Łukasz Wróblewski czy Magda Wilde.
- Zgromadzenie publiczne zostało uświetnione przyjazdem wsparcia liderów grup inicjatywnych z całej Polski, w tym nestora walki z CPK Pana Tadeusza Szymańczaka ze Skrzelewa na Mazowszu, który swoim żywiołowym przemówieniem otworzył happening na Placu Kwiatowym, Kariny Kozłowskiej - reprezentantki Agrounii we wspaniałej przemowie wspierającej działania anty CPK oraz łódzkiej grupy Błaszki na czele z liderem Mikołajem Dorożałą oraz byłym burmistrzem Błaszek Karolem Rajewskim znakomicie rozprawiającym się z mitem inwestycji CPK/KDP, który również przemawiał gorąco zagrzewając do walki z hydrą CPK/KDP. Ze specjalnym przesłaniem przyjechał i przemawiał autor jedynej dostępnej pozycji książkowej o projekcie CPK „Piasta i szprychy”, ekonomista i entuzjasta kolei Tomasz Wardak – wylicza przemawiający na koniec happeningu prezes Stowarzyszenia „Tak dla naszej przyszłości " z siedzibą w Mikołowie Tomasz Orłowski.
W trakcie protestu były zbierane podpisy pod petycją do premiera Mateusza Morawieckiego o wsparcie w celu ochrony śląskiego lotniska regionalnego w Pyrzowicach przed zaplanowanym przez CPK przejęciem.