Wiadomości z Mikołowa

Rzeźba Rafała Wojaczka na rynku. Kolejny element uczczenia 800-lecia miasta

  • Dodano: 2022-05-18 07:45, aktualizacja: 2022-05-18 08:01

Jeden z najważniejszych polskich poetów współczesnych uhonorowany. Ławeczka z rzeźbą Rafała Wojaczka stanęła na rynku w Mikołowie.

Mikołowianie długo czekali na tego rodzaju uczczenie pamięci jednego z najbardziej znanych mieszkańców miasta i wreszcie jest – w piątek na mikołowskim rynku odsłonięto rzeźbę Rafała Wojaczka wykonaną przez Macieja Paździora. Powstała na bazie zdjęcia poety z 1976 roku, a figura została wmontowana w stojącą na rynku ławkę. Na oryginalnej fotografii poeta siedział na oponie.

Koszt wykonania rzeźby opiewał na 40,5 tys. złotych. Dziś przysiąść się i pomilczeć z Rafałem Wojaczkiem może każdy. Jak zapewniał sam twórca przedstawienia Rafała Wojaczka praca nad rzeźbą nie należała do łatwych, ale efekt końcowy jest satysfakcjonujący.

Rafał Wojaczek na mikołowskim rynku. To jeden z elementów uczczenia 800-lecia miasta

Pomysł uhonorowania w taki sposób Rafała Wojaczka nie wszystkim się jednak podoba. Kilka lat temu doszło do mocnej wymiany zdań podczas jednej z sesji Rady Miasta, gdy pojawił się pomysł nadania patronatu Wojaczka Instytutowi Mikołowskiemu. Wówczas głos zabrała radna PiS, Stanisława Hajduk-Bies.

Wojaczek to było dziecko tragiczne, tragiczna historia, dramat rodziny, śmierć samobójcza, alkohol, narkotyki, pierwsza próba samobójcza w wieku 15 lat, autoagresywne zachowania. Jeśli chodzi o talent i poezję to ma swoje poczesne miejsce w antologii polskiej poezji, jednak buntuję się przeciwko temu, by robić z niego bohatera dla młodzieży. Ktokolwiek z Państwa chciałby mieć dziecko z tak dramatyczną historią? To jest przestroga dla wielu, ale nie jest dobrze, jeśli czynimy z niego bohatera – mówiła.

Mimo trwającego od wielu lat sprzeciwu części mikołowskich samorządowców, postać Rafała Wojaczka znalazła należyte miejsce w przestrzeni publicznej Mikołowa ze względu na twórczość, a nie biografię poety.

Rafał Wojaczek to osoba doskonale znana i do dziś ceniona w Mikołowie, ale też również w całej Polsce i na świecie. Nie ma wątpliwości co do tego, że poeta zasłużył na takie upamiętnienie w rodzinnym mieście – podkreślił burmistrz Mikołowa, Stanisław Piechula.

Okazuje się, że rzeźba projektu Macieja Paździora została odlana w Chinach. Mimo obaw o możliwe opóźnienia figura dotarła do Mikołowa na czas.

Rafał Wojaczek przyszedł na świat 6 grudnia 1945 roku w Mikołowie. Debiutował na łamach pierwszego numeru „Poezji” w 1965 roku decyzją Tymoteusza Karpowicza, który postanowił dać szansę 20-letniemu twórcy. Cztery lata później ukazał się jego debiutancki tom Sezon, doskonale przyjęty przez krytyków literackich, a w 1970 roku drugi i ostatni z wydanych za życia poety zbiór Inna bajka.

Poeta zmarł nocą 11 maja 1971 roku we Wrocławiu. Zgodnie z oficjalną wersją było to samobójstwo. Został pochowany na cmentarzu św. Wawrzyńca we Wrocławiu.

Komentarze (7)    dodaj »

  • Jarek

    Coś tu z datami nie pasuje, zmarł 71 a jego zdjęcie z 76?

  • Podatnik

    No cóż widać jakie zachowania promują nasi radni , widać z kim im po drodze, no to szluga i sznapsa, na zdrowie ! Tylko czemu za moje podatki ja pie..... !

  • jorguś

    Jakie miasto i władze tacy idole...

  • mis

    w sedno :)

  • jorg

    A kiedy pomnik naszego nurka na rynku a może ulica z jego nazwiskiem ,plac,szkoła przedszkole ,osiedle przecież on taki dobry razem z radą przydupasów (r. m .) robi wszystko dla dobra mieszkańców ( ale tylko swoich kolesi ) ????

  • Starsi

    Najważniejszą rzeźbę postawił Balcer na Rynku.Jest nią piękny Pomnik św. Wojciecha.

  • Bolszewika Goń

    Co Wojaczek myślał o bolszewizmie? A co to bolszewizm? Czy czarnkowscy uczniowie potrafią odpowiedzieć na to pytanie? W Rosji proponuje się powrót do poprzedniej flagi. Bolszewizm to komunizm, komunizm to marksizm, marksizm to społeczeństwo bezklasowe. Dlaczego bezklasowe? Bo klasowość społeczna to wyzysk czyli ucisk. Kto wyzyskuje i uciska? Klasa posiadająca środki produkcji. Kogo uciska wyzyskując? Klasę nieposiadającą środków produkcji (robotników i chłopów). Jak ją uciska i wyzyskuje? Owoc pracy klasy nieposiadającej nie trafia do kieszeni tej klasy, ale do kieszeni klasy posiadającej środki produkcji. Klasie nieposiadającej pozostają tylko ochłapy. W jaki sposób klasa posiadająca środki produkcji realizuje ucisk i wyzysk? Poprzez prawo, które gwarantuje jej własność środków produkcji i ochronę tej własności, co wyklucza klasy nieposiadające od posiadania środków produkcji, tym samym od sprawiedliwego udziału w podziale dochodów. Jak temu zaradzić? Zabrać bogatym i dać biednym? W żadnym razie. Biedni staną się bogatymi i prawo własności będzie chronić tym razem ucisk i wyzysk w ich wydaniu. Wszystko należy upaństwowić, tym samym skolektywizować. W państwie socjalistycznym (to chyba taki twór, który wyrasta z nieefektywności okresu krwawego terroru - jako niezbędnego historycznie etapu przejścia od rewolucji burżuazyjnej [kapitalistycznej, np. rewolucji lutowej w Rosji, czy rewolucji francuskiej - przynajmniej na którymś etapie] przez rewolucję socjalistyczną do państwa komunistycznego) prawo nie wyraża już woli klasy posiadającej (w tym woli ochrony własności prywatnej), ale wolę klasy robotniczo-chłopskiej, wolę proletariatu, ale nie lumpenploretariatu. W rzeczywistości jednak natura bierze górę i na drodze do społeczeństwa bezklasowego wyrasta tzw. nowa klasa (coś w stylu, "tak, ale świnie są równiejsze") i to ona dysponuje upaństwowionymi środkami produkcji. Ci którzy to widzą i o tym mówią lub piszą są nazywani dysydentami. Jeżeli dysydentów da się z góry przewidzieć i rozpoznać - dochodzi do zbrodni w Katyniu. Z wielu robi się Wyklętych (chociaż ci ostatni są już na tyle w opłakanym położeniu, że muszą otaczać się nie tylko, ale również zwykłymi bandytami - obiektywne trudności niewątpliwie osłabiają autorytet prawdziwych Wyklętych). Ci którzy widzą nową klasę, ale boli ich głównie to, że sami zbytnio w tej nowej klasie i dysponowaniu środkami produkcji nie biorą udziału, żyją sobie latami w tym bałaganie, a gdy nadarza się okazja (bezpieczna okazja to całkowity rozpad wewnętrzny) zaczynają domagać się zwolnienia stanowisk utrzymując, że sami zasiądą na nich lepiej. Jest ich sporo, więc najlepiej zwolnić wszystkie stanowiska, które dają dostęp do nowej klasy i środków produkcji (bo i tak dla wszystkich chętnych nie będzie - ale wśród nie-dysydentów też są takie świnie, które z jakiegoś powodu [może nie mają pokus] są równiejsze, więc mają pierwszeństwo). Brak takich masowych zwolnień - można np. nazywać zdradą okrągłostołową. Potem pozostaje "odzyskiwać instytucje ", tj. stanowiska (np. "panie prezesie melduję wykonanie zadania") albo je "oczyszczać" (np. "reforma sądownictwa"). Ostatecznie - gdy już wszystko zostaje "odzyskane" (już nie w imię "demokracji", bo ta jest już zbyt dobrze wyjaśniona i widać, że tu zbyt wiele się z "demokracją" nie klei i kleić nie będzie - w imię "niepodległości" [czy ZSRR był państwem niepodległym? a III Rzesza? - pytanie co rozumieć przez "niepodległość", de facto na ile "niepodległość" = "demokracja"]) można sobie zostać kim się chce, np. Sędzią Trybunału Konstytucyjnego i na pytanie o np. ujawnienie oświadczenia majątkowego (w imię transparentności) krzyczeć "o ty chamie, o ty dziadu kalwaryjski, a co ja, łapówki biorę?" Bo w fasadowej demokracji nawet jawne oświadczenia majątkowe mają nie przeszkadzać korupcji. Więc jak się nie bierze - nie trzeba ujawniać. W końcu to pod latarnią (oświadczenie majątkowe) ma być najciemniej (korupcja).

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu mojMikolow.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również