Nadeszła pierwsza fala upałów, a wraz z nią dzieciaki szukają miejsc do zabawy i prawdziwej ochłody. Dlaczego miejskie fontanny to nie najlepszy pomysł na aktywne spędzanie wolnego czasu latem? Moc chorobotwórczych bakterii to tylko jeden z negatywów!
Lato 2019 nadchodzi! Czy kąpiel w miejskich fontannach jest bezpieczna?
Wraz z nastaniem lata i prawdziwych upałów najmłodsi każde dziecko marzy o chwili ochłody i dobrej zabawy. Nie mamy nic przeciwko korzystaniu z otwartych kąpielisk i akwenów wodnych (o ile te drugie są strzeżone, a woda pozwala na pływanie), jednak ożywcze pluskanie się w miejskich fontannach to fatalny pomysł, który może mieć groźne konsekwencje nie tylko dla maluchów, ale wszystkich korzystających. Czemu? Woda w fontannach to siedlisko najróżniejszych bakterii. Kontakt z nią może skutkować przykrymi chorobami, a dorośli kąpiel mogą boleśnie odczuć w portfelu, kiedy skończy się mandatem!
Kąpiel w miejscach do tego nieprzeznaczonych, jakimi są właśnie fontanny jest wyjątkowo złym pomysłem. Dlaczego? Problem wyjaśniają pracownicy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach:
Woda w fontannach zwykle charakteryzuje się niską barwą i mętnością, w związku z czym mylnie i bezzasadnie uważana jest potocznie za wodę czystą, o jakości bezpiecznej dla zdrowia, podczas gdy w rzeczywistości nie jest ona przeznaczona do spożycia ani do kąpieli. Wykorzystywanie fontann z otwartymi zbiornikami jako basenów czy brodzików nie powinno mieć miejsca, ponieważ woda w tego typu urządzeniach nie jest uzdatniana i dezynfekowana analogicznie jak w przypadku pływalni, a jakość jej nie podlega systematycznej kontroli.
Jak rozwijają się bakterie w takich zbiornikach? Fontanna jest konstrukcja o zamkniętym obiegu wody, a to miejsce idealne do szybkiego namnażania się różnego rodzaju patogenów. Duże znaczenie mają także wysoka temperatura i korzystające z fontanny zwierzęta, które nierzadko zostawiają w niej odchody. Kontakt z wodą, w której znalazły się fekalia, np. ptasie może skutkować zakażeniem E. coli, enterokokami, a także wirusami i pasożytami takimi, jak lamblie czy Cryptosporidium parvum.
Płaskie fontanny wbudowane w chodnik – jak ma to miejsce na mikołowskim rynku – są często wykorzystywane przez ludzi jako brodzik. Wtedy to do wody mogą przenikać bakterie i grzyby będące składnikami mikroflory ludzkiej skóry i błon śluzowych, w tym S. aureus (inaczej jako gronkowiec złocisty) czy dermatofity. Przykrym skutkiem wdychania tzw. aerozolu wodnego, czyli drobinek wody rozpryskującej się przy wyrzucie może być zakażenie bakteriami z rodzaju Legionella, które w przypadku inhalacji prowadzą do zachorowań na legionelozę (przebiegającej jako zapalenie płuc lub gorączka Pontiac). Skutecznie zabija je jednak chlor i odpowiedni przepływ wody.
Za kąpiel w fontannie możesz dostać mandat!
Podobne drobnoustroje to bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia naszych dzieci. Kąpanie się w fontannie oznacza nie tylko spore prawdopodobieństwo zachorowania, ale również otrzymanie wysokiego mandatu – nawet do 500 złotych! W bezpośrednim sąsiedztwie fontanny na mikołowskim rynku znajduje się widoczny z daleka zakaz wchodzenia do wody.
Innym niebezpieczeństwem jest sama konstrukcja fontanny: dysze wychodzące z podłoża i śliskie dno fontanny – co oznacza możliwość poślizgnięcia się i poważnego uszkodzenia ciała. Z tych powodów wydano zakaz wchodzenia do fontanny i zakaz kąpieli w fontannie. Zgodnie z artykułem 55 Kodeksu Wykroczeń ten, kto kąpie się w miejscu zabronionym, podlega karze grzywny albo karze nagany. Co ważne, karane jest także samo przebywanie w wodzie. Wykroczenie to może zostać popełnione zarówno umyślnie, jak i nieumyślnie.
Strażnicy informują o zakazie wchodzenia do fontanny, bardzo często dzieci kąpią się w fontannie za zgodą i wiedzą rodziców. W takich przypadkach informujemy rodziców o niebezpieczeństwie jakie niesie kontakt dziecka z tą wodą, w znacznej większości takich przypadków rodzice tłumacza się niewiedzą w tym temacie. Stosowanie mandatów jest w tym przypadku ostatecznością, zazwyczaj informujemy, przestrzegamy, pouczamy – tłumaczy komendant Straży Miejskiej w Mikołowie, Stanisław Łuczyk.