Dziś przed południem w okolicy ośrodka pomocy niepełnosprawnym mężczyzna nie mógł doczekać się niczyjej pomocy, choć mijały go setki samochodów.
Około godziny 10:00 mężczyzna poruszający się na wózku inwalidzkim czekał na autobus na przystanku nieopodal Ośrodka dla Osób Niepełnosprawnych Caritas Archidiecezji Katowickiej pw. Miłosierdzia Bożego w Borowej Wsi przy drodze krajowej 44.
Niespełna 40-letni mężczyzna prawdopodobnie zsunął się ze swojego wózka, próbując przeczytać rozkład jazdy. Kiedy upadł na ziemię, nie był w stanie samodzielnie się podnieść. Według relacji leżał tak na ziemi przez ok. pół godziny, choć machał rękami, próbując wezwać pomoc.
Mój szwagier minął tego mężczyznę, jadąc do pracy i od razu zawrócił na światłach. Ten bardzo się ucieszył, że ktokolwiek się zatrzymał. Dzisiaj pada i jest zimno, a on cały czas leżał, choć mijało go tyle samochodów. Czyżby każdy kierowca myślał, że to jakiś pijak? Na pewno nie, przecież to miejsce kojarzy się z niepełnosprawnymi, często się ich tam widuje – mówi krewny kierowcy, pan Michał.
Przez tak długi czas nikt nie miał na tyle serca, żeby się zatrzymać i zainteresować. A wątpię, żeby każdy w kierowców był tak bardzo skupiony na drodze, że nie zauważył mężczyzny potrzebującego pomocy – dodaje, zbulwersowany.
Kiedy kierowca pomógł niepełnosprawnemu wsiąść na wózek, odjechał w swoją stronę, a ten serdecznie mu podziękował i mógł bezpiecznie wrócić do domu.